- 08.02.2023r.
Śp. Urszula Kucharska
Z ogromnym smutkiem informujemy o śmierci pani Urszuli Kucharskiej.
Pani Urszula Kucharska pracowała w naszej szkole jako nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej. Po przekształceniu gimnazjum w szkołę podstawową była jedną z pierwszych nauczycielek tej specjalności w naszej szkole. Nieuleczalna choroba nieoczekiwanie przerwała jej plany i pasje.
- 23.10.2022r.
Śp. Lidia Sitek
Tak trudno nam w to uwierzyć. 23 października zmarła nasza koleżanka, długoletni nauczyciel plastyki i techniki, Lidia Sitek. Choć od dwóch lat była już na emeryturze, to dzięki swojemu zaangażowaniu w życie szkoły, oddaniu pracy z młodzieżą i zwyczajnej, codziennej serdeczności pozostała w naszych sercach i pamięci. Jej odejście tego nie zmieni. Lidziu, dziękujemy Ci za wszystko.
Uroczystości pogrzebowe pani Lidii Sitek odbędą się 31 października 2022 (poniedziałek) o godzinie 11:00 w Kościele w Karczewie. Pochowana będzie na cmentarzu w Otwocku.
- 09.02.2021
Śp. Adam Tołwiński
9 kwietnia 2021 roku odszedł od nas Pan Adam Tołwiński. Nauczyciel pełen spokoju, cierpliwości i zrozumienia dla uczniów. Człowiek z ogromnym doświadczeniem i wiedzą, pomocny, koleżeński, oddany swojej pracy. To ogromna strata.
- 23.12.2020
Śp. Agnieszka Polanowska
Jak to?... Dlaczego?... Przecież dopiero co tu była, siedziała tu, na tym krześle…. Ale nie, to już rok minął, odkąd zniknęła ze szkoły… Powiedziała tylko tym, którym musiała. Gdy pokazały się zastępstwa na dzień, dwa, trzy już wiedzieliśmy, że coś się dzieje. Agnieszka nie chodziła na zwolnienia. Chorowanie w ogóle nie było w jej stylu. Przecież tu trzeba prowadzić lekcje, a nie na zwolnienia chodzić. Podejrzewałyśmy, a potem wieść o jej chorobie zaczęła się powoli rozchodzić. Najpierw po cichu, w tajemnicy. Nie chciała, żebyśmy wiedzieli. Nie chciała, robić wokół siebie zamieszania. Wiedzieliśmy, ale „przecież jest młoda”, „jest silna”. Czekaliśmy. Pisaliśmy, że pilnujemy jej krzesła w pokoju, wietrzymy salę 205. Agnieszka lubiła świeże powietrze, lubiła chłód. W jej sali zawsze było zimno, wciąż otwierała okna.
Wietrzyła w swojej sali i w pokoju nauczycielskim. Nikt wchodzący nie pytał, czemu tu tak zimno, kto tak wietrzy. Wszyscy wiedzieli, że Agnieszka. Za to ona często zniecierpliwiona pytała w pokoju: „Kto znów zamknął okno?!” Wszyscy zamykaliśmy, ale chyba nikt nie miał odwagi jej tego powiedzieć.
Podobnie jak to jedno krzesło w pokoju, na którym zawsze siedziała, tak sala 205 w korytarzu polonistycznym już zawsze będzie się nam wszystkim kojarzyć z Agnieszką. Była do niej bardzo przywiązana. Urządziła ją i dbała o nią bardzo. Tam zawsze był porządek. Sama tego pilnowała, a nie daj Boże, żeby któryś z nauczycieli uczących w jej sali zapomniał o równym poustawianiu ławek i krzeseł. To było jej królestwo. Spędzała w szkole bardzo dużo czasu. Przychodziliśmy, a ona już była. Nieważne, czy zaczynała od drugiej lekcji, czy trzeciej… Wychodziliśmy - Agnieszka jeszcze siedziała. Śmialiśmy się razem, że chyba nocuje w szkole. Nasza szkoła to był jej drugi dom. „Muszę jeszcze coś posprawdzać” – mówiła, podnosząc głowę znad sterty zeszytów. „Chcę jeszcze poczytać”-
odpowiadała innym razem. A czytać lubiła bardzo. Interesowała się filozofią. Miała ogromną wiedzę. Jednak nie lubiła się „mądrzyć”. Nikogo nie peszyła swoją elokwencją. Zawsze skromna, wolała zapytać najpierw o zdanie drugiej osoby, niż narzucać się ze swoimi wiadomościami czy poglądami. Jej wiedzę i profesjonalne przygotowanie do lekcji najbardziej doceniali uczniowie. I to nie tylko ci najlepsi. Aga nie lubiła „kujonów”, szukała wśród uczniów osobowości, nawet „oryginałów”. Często z uśmiechem powtarzała: „Ja lubię tych łobuzów”. Nie była dla nich pobłażliwa, wymagała dużo, ale zawsze najwięcej od siebie. Tak odpowiedzialnych i rzetelnych ludzi spotyka się rzadko, nawet wśród nauczycieli. Jeśli powiedziała, że czymś się zajmie, to było absolutnie pewne, że to zrobi i to w najlepszy z możliwych sposobów. Nie znosiła bylejakości i niesumienności. Dlatego lubiłyśmy z nią pracować, dyżurować, jeździć na wycieczki.
Czasem sprawiała wrażenie odrobinę zagubionej w codziennej rzeczywistości. Podczas naszej ostatniej wspólnej wycieczki do Czarnolasu powiedziała mi: „Dzięki, że to wszystko załatwiłaś. I bilety kupiłaś. Ja bym chyba nie umiała.” Wtedy śmiałam się i myślałam, że po prostu chce powiedzieć mi coś miłego. Jednak była w tym kolejna odrobina prawdy o Agnieszce. Bo nie łatwo było ją poznać. Należała do osób skrytych, niewiele mówiła o sobie. Znałam ją tyle lat, a dopiero niedawno okazało się, że obie interesujemy się kolarstwem. Agnieszka bardzo lubiła oglądać transmisje wyścigów kolarskich w Eurosporcie. Miała swoich ulubionych kolarzy, którym kibicowała. Najbardziej chyba lubiła Petera Sagana – trochę nieprzewidywalnego, walecznego, dowcipnego. Zawsze trzymała za niego kciuki. Często wymieniałyśmy uwagi, nawet mijając się w pośpiechu na korytarzu: „A widziałaś wczoraj ten wyścig…” , „A widziałaś, jak zaatakował….”, „Trzymałam kciuki za tamtego…”.
Żartowałyśmy, że my dwie i siostra Agnieszki jesteśmy jedynymi kobiecymi kibicami kolarstwa. Przynamniej nikogo innego nie znałyśmy.
- 24.05.2019
Śp. Marek Rowicki
Zawsze uśmiechnięty, życzliwy, lubił pożartować, zawsze gotowy do rozmowy o futbolu, odszedł na zawsze w wieku zaledwie 48 lat. Przez lata był związany z Józefovią, najpierw jako zawodnik, a ostatnio jako szkoleniowiec grup młodzieżowych. W naszej szkole był nauczycielem wychowania fizycznego. Tam, gdzie pracował, zawsze zostawiał po sobie dobre wspomnienia.
- 11.2018
Śp. Roman Wiszniowski
Urodził się w Warszawie w 1971 r . Tam też ukończył z najwyższą notą Liceum Muzyczne. Młodość spędził w Wiedniu, gdzie mógł podjąć naukę dzięki naszemu wielkiemu kompozytorowi - Witoldowi Lutosławskiemu, który po usłyszeniu jego gry postanowił ufundować mu prywatne stypendium w solistycznej klasie prof. Angeliki Petry-May. Mistrzowskie studia wiolonczelowe pogłębiał w klasie prof. Rudolfa Leopolda w Grazu. Koncertował w Austrii, Hiszpanii, Szwajcarii, Francji, Danii, Rumunii, Japonii. Grał w salach Musikverein, Konzerthaus, Brucknerhaus w Linzu. Współpracował również z Orkiestrą Chopin Solists pod dyrekcją M. Drewnowskiego i z wrocławskim Leopoldinum oraz z Jerzym Maksymiukiem. Kameralistykę studiował w klasie prof. Wolfganga Herzera, Wolfganga Klosa, Michaela Frischenchlagera, Edwarda Zienkowskiego, Fritza Handschkego i Michaela Schnitzlera, co zaowocowało koncertami w Polsce i Europie z "Polnisches Mozart - Quartett". Do jego pasji należała gra oryginałów skrzypcowych utworów wirtuozowskich np. Bacha, Paganiniego, Wieniawskiego i ich transkrypcje na umiłowaną wiolonczelę. Grał na wiolonczeli weneckiej, Pietro Guarneri z lat dwudziestych XVIII w.
Nauczyciel muzyki - Pan Roman Wiszniowski pracował w naszej szkole krótko. Nie zdążyliśmy się nawet lepiej poznać, dłużej porozmawiać... Jak mówił ksiądz Jan Twardowski: "Śpieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą..."